Podaruj Mamom dzieci chorych onkologicznie
w „Przylądku Nadziei” chwilę odpoczynku
i wytchnienia!
Wesprzyj naszą zbiórkę na cykl zajęć wellbeingowych dla OnkoMam.
Dołącz do zbiórki i wesprzyj OnkoMamy!
.
%
Do uzbierania 20 000 zł!
Kiedy choruje dziecko, tak naprawdę choruje cała rodzina. Z dnia na dzień zmienia się życie każdego z jej członków, często na wiele lat. Dlatego zapewniamy wszechstronne wsparcie całej rodzinie, w tym Mamom, które na co dzień towarzyszą swoim dzieciom
w walce o zdrowie i życie, ale też starają się najlepiej jak potrafią dać wsparcie i obecność pozostałym członkom rodziny.
Kampanią Mama Ma Siłę chcemy zwrócić uwagę na wyzwania, z jakimi mierzą się Mamy chorych dzieci, dać im należne uznanie. Każdy z nas może im pomóc. Liczą się nawet małe gesty – odrobienie lekcji, zrobienie zakupów, zabawa z dzieckiem, aby Mama miała czas wzmocnić siebie, choć na chwilę stanąć z powrotem na nogi.
Anna Apel
Prezes zarządu Fundacji „Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową”
Świadomość choroby, jej trudnego leczenia, ciągła obecność przy chorym onkologicznie dziecku znacząco wpływa na obniżenie jakości życia OnkoMamy. Często całkowicie zapomina ona o sobie i swoich potrzebach, a jej nadrzędnym celem jest wyłącznie pomoc dziecku.
Daniela Winnicka
Kierownik terapii pedagogicznej w Zespole Wsparcia Psychospołecznego
Fundacji „Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową”
Poznaj historię Mam dzieci chorych onkologicznie
Zanim Hania zachorowała, pracowałam w GOPSIE, piekłam artystyczne torty, byłam strażaczką w Ochotniczej Straży Pożarnej, działałam w Radzie Sołeckiej i Kole Gospodyń Wiejskich. Moje życie było bardzo aktywne społecznie. Oprócz tego zaczęłam studia
na kierunku prace socjalne. Diagnoza wywróciła nasze życie do góry nogami. Czwarty semestr studiów zaliczyłam zdalnie z szpitalnej sali, a moje życie społeczne i rodzinne z realu przeniosło się do sieci. Z Hubertem, bratem Hani, odrabiamy lekcje i uczymy się wierszyków przy pomocy kamerki i komunikatora internetowego.
Sylwia Buła
Mama Hani, która walczy z mięsakiem Ewinga
Mamy lub ojcowie innych dzieci z oddziału, którzy trafili do kliniki przed nami, to niezastąpieni przewodnicy. Przygotowują na kolejne etapy leczenia, służą radą i dodają otuchy. Na onkologii rodzą się prawdziwe przyjaźnie. Z niektórymi rodzicami jesteśmy jak rodzina. Od leczenia minęło już kilka lat, a ja w telefonie mam Mamę Gosi, Mamę Nadii, Mamę Izy. Niektórych dzieci już z nami
nie ma, ale my wciąż się przyjaźnimy. Nie wiem, co bym bez nich zrobiła.
Joanna Kocniowska
Mama Gosi, która zachorowała na chłoniaka limfoblastycznego T-komórkowego
Kiedy dowiedziałam się, że Lenka choruje na białaczkę, mój świat się załamał. Na onkologii wylądowałyśmy z dnia na dzień i żadna
z nas nie była na to przygotowana. Towarzyszył mi szok, a z rozmowy z lekarzem i psychologiem niewiele pamiętałam. Ale to, co usłyszałam od mojej siedmioletniej wówczas córki, Lenki, całkowicie mnie zaskoczyło. Powiedziała: „Mamo, ja wiem, że mam białaczkę. Ja wiem, że będę łysa. Mamo, ale ja dam popalić tej białaczce”. To dało mi siłę.
Sandra Cesarz
Mama Leny, która toczy walkę z ostrą białaczką limfoblastyczną typu B
USG pokazało bardzo dużego guza Wilmsa. Nie umiem opisać tego, co wtedy czułam. Mąż był akurat w pracy w Niemczech,
a ja zostałam tu z córką sama. Na szczęście guz nie dał przerzutów do wątroby ani płuc, a ja przestałam już płakać.
W ciągu dnia robię dobrą minę do złej gry, ale jak stąd wyjdziemy, to będę potrzebowała wsparcia.
Sandra Pinkowska
Mama Klary, u której wykryto guz Wilmsa
To był taki szok, że reakcja mogła być tylko jedna – płacz i niedowierzanie. Pojawia się mętlik w głowie, a człowiek zaczyna
w przerażeniu szukać deski ratunku. Michalinka nie wiedziała, co się dzieje, były momenty, że to ona mnie uspokajała,
żebym nie płakała.
Halina Przytuła
Mama Michaliny, u której wykryto guz Wilmsa